niedziela, 23 sierpnia 2015

Kiedy rozdział?

Hejo, cześć i czołem! :D
Chciałam was poinformować dlaczego nie ma rozdziału i kiedy będzie, a oto powody czemu nie ma:
1. Są wakacje.
2. Wakacje skończą się za 10 dni, więc ze znajomymi robimy wszystko żeby jak najczęściej się spotykać, bo niestety ale się wszyscy rozstajemy w gimnazjum :'(
3. Jestem strasznie zmęczona. Chodzę spać o 4, czy 5, a wstaje o 11 i kolejny dzień i noc taki sam - ze znajomymi.
4. Zaopatrz am się w rzeczy do szkoły, czyli już tym wszystkim się no zajmuję.
5. Jestem w załamce, bo dowiedziałam się że nie będę z nikim znajomym w klasie i nie wiadomo czy będzie można się przepisać :(
6. Wena ni opuściła.
7. Myślałam, że będę miała dzisiaj wolny wieczór, ale... Jest jakiś koncert, czyli te takie festyny co są i... znajomi mnie wyciągnęli...

Mam jeszcze dużo powodów, ale się spieszę, bo muszę się uszykować, a za pół godziny jadę.
Także postaram się naprawdę dodać rozdział jak najszybciej i po nadrabiam zaległości w komentowaniu :D I przepraszam was za to, że nie ma tak długo rozdziałów, ani nie komentuję blogów :(
Pozdrawiam cieplutko <5
~Suza L

niedziela, 12 lipca 2015

Rodzział XI

-Emma wstawaj! Do szkoły się spóźnisz! – usłyszałam krzyki mamy. Otworzyłam ociężale powieki. Czyli to wszystko… Littleton… Los Angeles… Ross… To był tylko sen?! Nie… nie mogę w to uwierzyć. Jak? Pamiętam Rossa i Śniło mi się, że miałam dwóch braci… Był chyba jeszcze jeden blondyn i blondynka… Jak oni mieli? A! Riker i Rydel. Chyba… Czyli to był tylko sen… Zeszłam powoli na dół i zobaczyłam pełno kartonów. Sen się zaczyna spełniać??? Oby nie…
-Córciu… - Już wiem co chcą mi powiedzieć w oczach stanęły mi łzy już nic nie widziałam, wszystko było rozmazane.
-Nie przeprowadzamy się… - nie dosłyszałam tego ‘nie’.
-Wiesz co?! Zauważyłam! Tylko czemu bez pytania się mnie o zdanie!? Zawsze tak robicie! Podejmujecie decyzje bez spytania się mnie czy chcę! Ale pewnie się spytaliście Dawida co nie?! No bo jak inaczej! Najlepiej mnie zawsze pozostawiać w niewiedzy! Alex też się spytaliście, no nie?! A wiecie dlaczego?! Bo oni są młodsi i są waszymi skarbami! To, że jestem dla was nic nie liczącym się chodzącym przypadkiem nie znaczy, że nie mam uczuć!
-Emma posłuchaj mnie do jasnej cholery! – wydarła się moja mama, wszyscy już chyba dostali szału.
-Nie!
-Tak! Oddajesz telefon i marsz do swojego pokoju pakować się!
-A wy nie musicie?!
-My nie jedziemy! Ty z Martą jedziesz do L.A do jej ciotki.
-Co? Mamo przepraszam… Nie wiedziałam, myślałam, że chcecie się przeprowadzić. – podeszłam i przytuliłam rodzicielkę.
-Leć się pakować, bo za 1 godzinę przyjeżdża mama z Martą po ciebie. Tylko skarbie…- Mama mnie zatrzymała w ostatniej chwili.
-Tak?
-Bez większych szaleństw! Nie chcę jeszcze być babcią.
-Mamoooo…
-A jak już, to się zabezpieczać.
-Mamo!
-No co? Masz 17 lat, chłopcy w twoim wieku mają pewne potrzeby…
-Słuchaj się matki, bardzo dobrze mówi. – powiedział tata ze śmiechem.
-Tato!
-Masz to prezent ode mnie. – podszedł do mnie i wręczył mi jakieś pudełko jakby od bransoletki zapakowane w papier którym pakuje się prezenty. Później otworzę.
-To ja lecę się mamuś spakować.
-Jasne córuś. – Pobiegłam szybko na górę, bo miałam w kończy tylko godzinę. Szybko się ubrałam w jeans’owe krótkie spodenki, białą bluzkę z dłuższymi końcami i czarne conversy.  Wyjęłam walizkę i zaczęłam już byle ja wrzucać te ciuchy, żeby tylko zdążyć. Nim się obejrzałam była 8:10 i usłyszałam wołanie mamy. Zbiegłam z walizkami na dół (miałam je 2). Wsadziłam do bagażnika i pożegnałam się z rodzicami i rodzeństwem, choć za rodzeństwem nie będę w ogóle tęsknić.
-Marta wyobrażasz to sobie?! Jedziemy do L.A!!!
-AAA!!! – zaczęłyśmy się drzeć jak opętane.
-Te się cieszę dziewczynki, że pozbędę się ciebie Marta na 2 miesiące, ale aż tak nie piszczę…
-Czekaj… Wróć ciociu! (do Marty mamy mówię ciocia) Że na ile my jedziemy?!
-No na 2 miesiące.
-Co?! Ja spakowałam ciuchy tylko na 2 tygodnie! – i Marta się zaczęła ze mnie śmiać. Jędza… Ale i tak ją kocham.
-Wiesz co?! Śmiać się z przyjaciółki?!
-Tak! – I Małpa wytknęła m i język.
-Ej patrz już jesteśmy na lotnisku! – szczerze to trochę bałam się tego lotu… Nigdy nie leciałam samolotem i teraz jeszcze 12h. Wyszłyśmy z samochodu zabierając swoje bagaże. Marta pożegnała się z mamą i poszłyśmy już do odprawy. Gdy siedziałyśmy w samolocie Marta się mnie zapytała:
-Ej… Jak ty ciuchów na 2 tygodnie tylko masz jak masz 2 walizki??
-No bo…  Ciuchów mam na 2 miesiące, a nawet dłużej, ale… bielizny już nie.
-Haha.
-No znowu się ze mnie śmiejesz!
-Tak.
-Nie boisz się lecieć. – spytałam, gdy ta się uspokoiła.
-Trochę, a ty?
-Też. Ale teraz idę spać.
-Ja też. Dobranoc.
-Dobranoc.

Obudziły mnie dopiero turbulencje związane z lądowaniem. (Też przespałam cały lot do L.A. Nie mam pojęcia jak.)
-Śpiąca królewna się obudziła. – uśmiechnęła się do mnie Marta.
-Tak.
-Przespałaś cały lot!
-Ale przynajmniej jestem wyspana.
-A ja nie.
-Ha ha.
-Zapnij pasy.
-No już. –Zapięłam pasy i po paru minutach wreszcie wylądowaliśmy. Gdy wysiedliśmy z samolotu poszłyśmy po bagaże. Tam spotkałyśmy ciocię Marty.
-Ciocia Meg!
-Marta!
-Ciociu, to moja przyjaciółka Emma.
-Miło mi panią poznać.
-Mi cię również i nie pani tylko Meg lub Meganne.
-Dobrze.
-Chodźcie idziemy. Twój wujek czeka w samochodzie. – I poszłyśmy za Meg. Od razu ją polubiłam, wydała się być bardzo miła. Przywitałyśmy się z Kamilem ( tak się nazywał ten wujek.~ od aut.). Gdy dojechaliśmy poszłyśmy z ciocią do naszego apartamentu.
-Naprawdę masz śliczny hotel.
-O, dziękuję ci.
-Ciociu ja nie dam rady go tera oglądać muszę po prostu spać.
-Ja też. Choć cały czas spałam, to i tk jestem padnięta.
-Dobrze, to jak wstaniecie, to mnie zawołajcie, oprowadzę was.

-Dobrze, dziękujemy. – powiedziałyśmy przy apartamencie i weszłyśmy do środka, od razu padłam na łóżko i zasnęłam.

Rozdział jest jaki jest (czyt. byle jaki). SAME dialogi. Obiecuję się poprawić! I pewnie będziecie mieli ochotę mnie zabić, za to, że to wszystko,to był sen, ale chciałam zacząć od nowa :D Przepraszam was za to jaki on jest krótki, ale wolałam go dodać teraz i taki jaki jest niż dodać za 2 lub 3 tygodnie pewnie niewiele dłuższy, bo jutro już się umówiłam z koleżanką, a to się zawsze tak kończy, że ja zostaje u niej, albo na odwrót. 
KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ
Pozdrawiam cieplutko <3
~Suza L

niedziela, 21 czerwca 2015

Nowy blog!

Tak, tak... wreszcie ten nowy blog :D Zapraszam serdecznie: http://crazy-story-r5.blogspot.com/
I tam wszystko jest też w notce powyjaśniane dlaczego nie ma tu rozdziału :/
Pozdrawiam <3
~Suza

wtorek, 26 maja 2015

New blog! Zapowiedź, fabuła.

No to obiecałam ten opis. Opisu konkretnego nie mam, ale napiszę na czym ten blog by polegał :)

Pewna nastolatka w dzieciństwie przyjaźniła się z pewnym chłopcem, który wyprowadził się wraz z rodziną, gdy mieli po 12 lub 13 lat (wiek ustalę już sobie później :D~ Suza). Cały czas za nim tęskniła i wiedziała, że na pewno o niej zapomniał. Po paru latach ona znalazła swój stary pamiętnik, a parę dni później on się powrotem przeprowadził z rodziną. Miała okazję się z nim spotkać, ale nie miała odwagi, bała się, że ją wyśmieje. Chcąc przypomnieć sobie stare czasy czyta od początku pamiętnik. (Rozdziały będą wtedy pisane co się wydarzyło itp. W tym pamiętnik. Czyli, np. jeden rozdział to z 1 czy 2 dni w tym pamiętniku. Mam nadzieję, że kumacie o co chodzi, bo inaczej nie umiem tego wyjaśnić. Czyli normalne rozdziały z dzieciństwa tych bohaterów~ Suza). I gdy skończą się rozdziały z tego pamiętnika, to będą w rzeczywistości. Ona ma młodszą siostrę, a on brata w tym samym wieku. Ich rodzeństwo się przyjaźniło ze sobą, ale było wtedy malutkie i nie pamiętają tego. I ich młodsze rodzeństwo się na nowo ze sobą zaprzyjaźnia. I dalej nie wiem co jeszcze wymyślę.


Także jak pod tym postem nie będą co najmniej 3 komentarze, to nie piszę nowego bloga. And jakby co to blog będzie z udziałem R5 :)

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział X + ważna notka :)

*Rydel*

-Nie! Kolejna jest za mała! Czy ja serio jestem taka gruba?! – Krzyknęłam załamując się. Siedzimy u mnie i Em szykuje mnie na randkę. No, ale jak ja pójdę jak się w nic nie zmieszczę?!
-Oj już nie przesadzaj! Ona jest… Emm…
-Za obcisła!
-Ale lepsza od poprzednich. Poczeeee… kaj. – Dokończyła dając mi kolejną sukienkę.
-Ugh…
-Nie marudź tylko się przebieraj! – Wepchnęła mnie do łazienki. Małpa. Jeszcze lustro zasłoniła. Menda. Przebrałam się i co dziwniejsze - zmieściłam się. Gdy wyszłam z łazienki Emma otworzyła tylko szeroko buzię. Aż tak źle?
-O Boziu! Wyglądasz pięknie!
-Naprawdę?
-No nie, na niby!
-A mogę chociaż zobaczyć jak wyglądam?
-Nie!
-Czemu?
-Bo muszę Cię uczesać i pomalować.
-Ugh… Mam się bać?
-Raczej nie.
-Raczej?
-Boże Delly! Czepiasz się dziś wszystkiego! W ciąży jesteś?!
-Niby z kim?!
-Hm… No nie wiem… Zastanówmy się… Może tak z Ellem?!
-Co?! Głupia jesteś?!
-Mądrzejsza się znalazła!
-Żebyś wiedziała.
-To, że jesteś starsza nie znaczy, że mądrzejsza.
-Spadaj kurduplu. I ja jestem mądrzejsza!
-Hej! Nie jestem kurduplem mam 166cm wzrostu!
-A ja 173cm!
-Ugh…  Nie kręć się.
-Ha! Jak łatwo cię zgasić! Długo jeszcze? Bo za pół godziny mam randkę z twoim braciszkiem.
-No to się tak nie kręć do licha!
-Dobra, dobra… A wiesz może gdzie mnie twój braciszek zabiera na tą randkę?
-Nie mam zielonego pojęcia. Ale czekaj, czekaj… Ty dwa razy użyłaś słowa randka! A mówiłaś, że to randka nie będzie! A! Delly idzie na randkę! Delly idzie na randkę!
-Już się tak młoda nie podniecaj. Mój braciszek nie zaspokoił twoich potrzeb?
-Idź Ty zboczeńcu!
-Hahaha… A nawet jeśli powiedziałam randka to twój brat uważa to za przyjacielskie spotkanie. I nadal to nie jest to samo co z Ellem.
-Eh… Nie smutaj. Niech Ell zrozumie co stracił. I nie wydaje mi się żeby mój brat traktował to jako randkę. Może ci tak powiedział, że to spotkanie przyjacielskie, ale tylko po to żeby cię nie przestraszyć czy coś. Mogę ci zagwarantować, że będzie cię próbował pocałować.
-Może marz rację? Sama nie wiem co o tym sądzić. Ej zostało 7 minut.
-Już kończę. Proszę. Idę otworzyć, a ty się przejrzyj.
-Czekaj Em!
-Co?!
-Jak ja mam się zachowywać?!
-Bądź po prostu sobą. Nie udawaj nikogo.
-Dzięki. – Zaraz po tym Em zbiegła na dół. Przejrzałam się w lustrze i się zachwyciłam. Wyglądam pięknie! Ta moja skromność. Wyglądałam tak:
Zeszłam powoli na dół. Zaczęłam właśnie panikować. Czemu ja się tak stresuję?!
-Hej Rydel. Ślicznie wyglądasz. – Czemu ja się rumienię?! Ja nie chcę! Nie! Nie mogę!
-Dziękuję. Ty też niczego sobie.
-To idziemy?
-Jasne. A jeśli mogę wiedzieć, to gdzie mnie zabierasz?
-Nie, nie możesz wiedzieć, bo to niespodzianka. Chodź. – pociągnął mnie za rękę w stronę samochodu. Zdążyłam Emmie krzyknąć tylko żeby nigdzie nie szła i została u nas. Jack otworzył mi kulturalnie drzwi do samochodu. Droga minęła nam w ciszy. Wysiedliśmy przed restauracją. Weszliśmy do środka. Jack zaprowadził mnie do stolika i odsunął mmi krzesło, po czym sam usiadł. Od razu podszedł do nas kelner i czekał aż złożymy zamówienie.
-Ja poproszę spaghetti z krewetkami i atramentem ośmiornicy (tak, takie coś jest jadalne. Jadłam sama u wujka we włoskiej knajpce. Jadalne, ale… ~Suza)– powiedział po chwili zastanowienia się.
-A dla pani?
-To samo. – Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni, co nie? Miejmy przynajmniej taką nadzieję.

*Oczami Emmy*

I zostałam sama. Serio nie wiem co Rydel widzi w moim bracie. Nie jestem zazdrosna! Broń Boże! Ale się dziwię, bo ani to przystojne nie jest, ani to mądre. Rydel mi kazała tu poczekać, ale ja chcę do domu! Ktoś wszedł. Może to chłopaki. Albo…
-Ross?
-Siema. – powiedział ostro. Co się stało z moim Rossem? Zmienił się tak z dnia na dzień.
-Ross co ci się stało? – spytałam, gdy zobaczyłam siniaki na jego prawie, że całej twarzy.
-Nic co powinno cię interesować.
-Dlaczego się taki stałeś?
-Weź już se daj siana z tymi pytaniami. Do czego ty cholera jasna dążysz?! Twój Rossiaczek pysiaczek zniknął?! Idź sobie szukaj kolejnego naiwnego, którego będziesz mogła zdradzać!
-Ale ja cię nie zdradzałam!
-Zamknij mordę suko, bo jak nie to ja ci ją zamknę!
-Nie odważysz się! – Wtedy do mnie podszedł i uderzył mnie w policzek z całej siły. Upadłam od razu na podłogę. Nawet oddychać zaczęło mi się trochę ciężej. Czułam jakbym nie miała czym oddychać. Ale co zdążyłam zauważyć to oczy Rossa. Nie były takie same jak zawsze. Były jakby puste. To nie był mój Ross.  On coś brał…
-Ross… - wyszeptałam i zobaczyłam ciemność. Obudziłam się na czymś miękkim. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam siedzącego obok mnie Rocky’ego i chyba Rikera? Chyba tak, ale nie widziałam dokładnie. Nadal miałam rozmazany obraz.

-Emma! Obudziłaś się. – krzyknął Rocky i mnie przytulił.
-Co się stało? – spytałam.
-Nie wiem. Jak wróciliśmy z kręgli…
-Nie mieliście być na plaży?
-Pogoda się popsuła. No to jak wróciliśmy z kręgli zobaczyliśmy ciebie jak leżałaś nieprzytomna na podłodze. Więc co się stało?
-Musiałam się słabo poczuć i zemdlałam. – Pamiętałam co się stało, jednak wolę im nie mówić.
-Kłamiesz. – powiedział stanowczo Riker.
-Nie.
-Kłamiesz.
-Skąd te podejrzenia?
-Masz cały siny policzek.
-Pewnie się uderzyłam.
-Nie kłam.
-Nie kłamie.
-Kłamiesz.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Nie?
-Tak.
-Wiedziałem!
-Nosz kurde!
-To co się stało?
-Gdzie Dells?
-Właśnie nie wiem, po tym jak porwałaś ją z samo… Nie zmieniaj tematu.
-Nic się nie stało Riker.
-Ktoś cię uderzył! Jakby to było lekko widoczne, czy byś miała lekko zaczerwienione to okej.
-A jakie mam?
-Masz cały siny policzek! I strasznie spuchnięte!
-Później wam powiem, jak sobie przypomnę, bo nie za bardzo pamiętam.

-No okej. To wracając… Gdzie Rydel? – I właśnie ktoś wszedł do domu. Byle nie Ross, byle nie Ross. Byle nie Ro… Cholera. Już bym wolała Rossa. Do salone weszła Rydel z moim bratem, ale nie tak normalnie jak na ludzi przystało. Weszli połykając się wzajemnie. Gdy doszli do ściany ten palant zaczął zdejmować jej sukienkę. Widziałam, że chłopaki byli w ‘lekkim’ szoku. Skończy to się dzisiaj w szpitalu.

Dam, dam, dam! Ta notka będzie z dwa razy dłuższa niż rozdział. Zacznijmy od... długości rozdziału/ów. Są strasznie krótkie. I ja o tym wiem. Ten rozdział miał być dłuugaśny. Ale mi taki nie wyszedł :( Więc tak... PRZYRZEKAM! Że rozdziały będą dłuższe, ale dopiero gdy się skończy ten cholerny maj. Nie wyrabiam się!

1.Jadę na zieloną szkołę.
2. Muszę zdobyć 5 z histy na koniec roku.
3. Muszę mieć 5 z angielskiego na koniec roku.
4. Jadę na jakiś mecz w Warszawie.
5. Mam jakieś zawody z siatkówki przez co 2 weekendy na treningach.
6. Jedziemy całą klasą pod namioty na 2 dni.
7. Mam urodziny dziadka, wujka, kuzyna, ciotki (która mieszka w Poznaniu i muszę tam jechać). 
8. Moje imieniny!
9. Zdajemy z w-fu koszykówkę, piłkę ręczną, siatkówkę. Na co najmniej 6 żeby mieć 5 na koniec roku. Mam upartego nauczyciela.
10. Mam aż dwa wesela. 
11. Pierdyliard kartkówek i sprawdzianów. Zauważyłąm, że pani od matmy chce nam pogorszyć ocenę na koniec roku. Wychodziła mi 5, a teraz ledwo 4 :(

I jeszcze parę drobniejszych rzeczy, które muszę zrobić w maju.
Także w maju może będę z 3, 2 rozdziały.
Wybaczcie za to.
Ostatni niby-rozdział był 1 kwietnia a jest już 30. Jest tam ktoś jeszcze?
W następnym tygodniu nie będzie rozdziału i nie będę miała czasu na komentowanie, bo wyjeżdżam na zielonkę. I nadal myślę, jak ja mam te wszystkie ciuchy wcisnąć do mojej walizki :/
Mam parę pytań :) :
1. Jak wam się podoba rozdział?
2. Co zrobią chłopcy Jackowi?
3. Czy Emma się przyzna do tego co zrobił jej Ross?
4. Jak wam się podoba nowy szablon? 
5. Co chcielibyście w next'cie?
Pozdrawiam cieplutko <3
~Suza

środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział IX cz. II

Umm... No to ten... Ostatni rozdział :'( Będę naprawdę tęsknić za tym blogiem :( Dziękuję wszystkim osobą które go choć raz skomentowały... To dla mnie naprawdę dużo znaczy... Ale teraz to co napiszę... Zabijecie mnie za to... Już nie żyję, mogę się o 100 założyć... To będzie chamskie... To było chamskie. Wytrwajcie do końca tej notki. Kocham was <3
*
*
*
*
*
*
*
*
*
Nie! Nie mogę tego napisać...

*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*

No nie dam rady! Znienawidzicie mnie! Dobra... Trzeba wziąć się w garść i napisać/powiedzieć...
*
*
*
*
*
*
*
Prima Aprilis!!!!!:D

Blog się nie kończy!
Żartowałam!
Jak ktoś się dał nabrać czy coś... Przepraszam :D
Nie gniewajcie się, ale nie mogłam się powstrzymać :) A tutaj macie przeprosinowy fragmencik R9 cz. II!
Jak się wyrobię to dodam dalszą część dzisiaj! 
Gdy zszedłem na dół zobaczyłem Rylanda siedzącego na plecach biegającego Rocky’ego z miską na głowie, który w dodatku wołał: Ujeżdżaj mnie Rylandzie! Ujeżdżaj mnie! (wybaczcie za to, ale nie mogłam się powstrzymać :D ).
-Um… Nie chcę wam przerywać waszej zabawy… ale zaraz idziemy na plażę. I z tego co wiem ujeżdżanie podchodzi pod kazirodztwo, więc… no ten… w niedziele do spowiedzi. – Jak ci idioci mnie zobaczyli, stanęli jak wryci i gapili się na mnie ze wstydem w oczach.
-O-o-okej…  - wyjąkał tylko Rocky i obydwaj poszli do samochodu.
-Już jestem gotowa. Chodźmy. – Zobaczyłem nagle Delly idącą do samochodu, ma się ten refleks. W samochodzie była też już Emma. Usiadłem na miejsce kierowcy i już miałem odpalać, ale…
-Ej! Czekaj! – Usłyszałem krzyk Emmy.
-Co?
-Rydel! Nie możesz jechać!
-Dlaczego nie mogę?
-Bo miałaś iść dzisiaj na…
-Cicho! Zapomniałam! OMG! I co ja teraz zrobię?!
-Wiem! Nie jedziemy. Pomogę ci. Chodź!
-Okej. – Rydel zdążyła tylko tyle powiedzieć, bo Em wyciągnęła ją z samochodu i pobiegły do nas.
-To może jedziemy na kręgle zboczeńcy? – spytałem.
-Czemu? Mieliśmy na plażę… - jęknęli.
-Bo zaraz zacznie padać ślepoty.
-No dooobra. – odparli a ja odpaliłem samochód i wyjechałem z garażu…
No... To jeszcze raz przepraszam :D Dał się ktoś nabrać?!
Pozdrawiam cieplutko <3 Chciałam też podziękować za wszystkie wyświetlenia, których jest powyżej 1200! Dziękuję <3
~Suza
                                              

wtorek, 31 marca 2015

Rozdział IX cz.I

                                                               UWAGA!!!
Chciałabym przeprosić za wszelkie przekleństwa w rozdziale :D
-Pogięło Cię?!
-Nie zaprzeczaj! Przecież widzę jak na nią patrzysz!
-Ja pierdolę! Jeszcze nigdy nie słyszałem żeby ktoś komuś wmawiał, że się zakochał!
-Wyrażaj się gówniarzu!
-Wypierdalaj mi stąd!
-Ty pieprzony dupku! Zamknij mordę idioto, który wszystkich rani! Zastanów się co Ty robisz! Jak przestaniesz być takim debilem to powiedz! - krzyknąłem i wyszedłem z jego pokoju trzaskając z całej siły drzwiami. Słyszałem jak tylko mówi fuck you i śmieje się. Co za nie wychowany cham… Muszę się na czymś wyżyć! Wszedłem do pokoju Rocky’ego i zacząłem walić w jego worek treningowy. Rocky się na mnie gapił z przerażeniem. Jak na jakiegoś psychopatę, który wtargnął do jego pokoju w nocy. No w sumie tak było… Oprócz psychopaty. Tylko do jego pokoju wtargnął angry brat. Gdy worek pękł pod wpływem uderzenia przeraziłem się co może zrobić mi Rocky, więc uciekłem szybko do siebie i walnąłem się na łóżko zmęczony. Padam! Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziłem się o 10:34. Poszedłem do łazienki, wykąpałem się i ubrałem. Zszedłem na dół, a tam czekało na mnie śniadanie, które już jadła moja mama i tata.
-Hej synku.
-Hej mamuś. Co na śniadanie?
-Gofry.
-Super! – krzyknąłem i usiadłem do mojego śniadanka. Nagle po schodach zszedł wkurzony, lekko mówiąc, Ross.
-Ja pierniczę! Co tu tak jedzie?! – krzyknął zaciągnąwszy się.
-Obawiam się, że Ty. – mruknąłem.
-Coś Ty powiedział?!
-To co słyszałeś…
-Masz mnie przeprosić, bo… - Nie dokończył, o przerwałem mu wstając gwałtownie z krzesła i stając naprzeciwko niego. Ha! Zabawnie to zapewnie wyglądało! O pół głowy niższy brat Ci grozi. Komedia za dychę…
-Bo co?! Bo co mi zrobisz?! Jesteś młodszy i słabszy! – Wzięły mnie teraz nerwy, Go najwyraźniej jeszcze bardziej to zezłościło, bo nagle uderzył mnie z pięści w nos, a ja upadłem na podłogę. Podbiegła do niego Rydel i próbowała Go odciągnąć żeby mnie nie kopnął. On wtedy zrobił coś czego by się nikt nie spodziewał, nie odważył. Uderzył ją w twarz tak, że upadła, a momentalnie po jej policzkach zaczęły spływać strumienie łez.
-Teraz to masz przejebane! – krzyknąłem podnosząc się szybko. Podbiegłem do niego i kopnąłem Go, po czym wziąłem za ubrania i wyrzuciłem z domu. Jakby ktoś nas z zewnątrz obserwował powiedziałby, że jesteśmy patologiczną rodziną. Choć zawsze się dogadywaliśmy, nigdy taka kłótnia nie miała miejsca. Nigdy nasze kłótnie nie przeszły do takich poważnych rękoczynów. Podszedłem do Delly, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej pokoju, za mną poszedł tylko Ell. Posadziłem ją na łóżku i przytuliłem. Wszedł do jej pokoju Ratliff, więc wyszedłem żeby zostali sami. Zszedłem do salonu, a tam moje rodzeństwo i Em stali osłupiali, rodziców nie było, pewnie wyszli na początku kłótni, myśląc, że to kolejna zwykła sprzeczka, która się zakończy po jakichś 5 minutach. Niestety to nie była tylko sprzeczka, tylko poważna awantura.
-Co robimy? – spytałem widząc, że oni mogli by sobie tak stać i stać. Emma się nagle ‘obudziła’ i podbiegła do mnie przytulając mnie. Zaczęła płakać.
-Ri-Ri-Rike-ke-ker… D-D-Dlaczego…. Dlaczego on to zrobił?! – mówiła wtulając się we mnie jeszcze bardziej.
-Ehh… To Ross… Tego nie ogarniesz… Ale… Po prostu wkurzył się… Żyłka mu pękła… Ludzie tak mają pod wpływem złości… Z resztą ja… ja byłem nie lepszy.
-Nie mów tak…
-Ale Em, to prawda. Ja na niego też naskoczyłem, jakbym się nie odzywał, to może do tego by nie doszło. Mógł mnie pobić, Rocky’ego, Ryland’a, Ell’a, ale żeby uderzyć Delly… Przeszedł samego siebie. – Przytuliłem ją mocniej do siebie.
-A może pójdziemy na plażę… Żeby się rozluźnić i zapomnieć o tym wszystkim choć na chwilę? – zaproponował Rocky.
-Czyli jednak miewasz czasem bracie przebłyski. – zaśmiałem się na co zawtórowała reszta, a Rocky zmierzył mnie groźnym spojrzeniem.
-Uważaj, bo się wystraszę.
-Idę się spakować… - dodał tylko. Szybko go idzie załatwić.
-To… Idziemy! – krzyknąłem.
-To idę do siebie po rzeczy. – powiedziała Emma.
-Dobra, to po ciebie przyjdziemy. – odparłem, a ona mi tylko pomachała i wyszła. Pobiegliśmy do sowich pokoi spakować wszystko. Gdy skończyłem poszedłem do pokoju Delly ich powiadomić.
-Hej… Idziemy na plażę. Idziecie z nami?
-Nie… My chyba zostaniemy. – powiedziała rozbawiona Rydel. Czyli już w porządku…
-Ymm… Wybacz Rydel… Ja nie mogę umówiłem się z Kelly i…
-Idź. Nie musisz mi się tłumaczyć. Jestem tylko twoją przyjaciółką… - to ostatnie wyszeptała.
-Dobra, to ja lecę. Nara. – powiedział Ell i wyszedł, a Rydel po policzku spłynęła łza. Y-Y-Y… Coś mnie ominęło?
-To w takim razie idę z wami. –powiedziała, smutna?

-Okej… To czekamy na ciebie na dole. – Ona tylko z zawiedzeniem pokiwała głową. Wyszedłem z jej pokoju i zszedłem na dół, a tam zobaczyłem…

No i jak? Mnie się nie podoba... Wybaczcie, że krótki :( Jutro sprawdzian! Wydaje mi się, że rodzice i nauczyciele bardziej się stresują od nas- czyli uczniów :) Ross-Bad Boy ;) A! Bym zapomniała... Co ja miałam...? Aha! Ankieta! Większość głosów była żeby Ross był z Emmą... Może będzie, ale na razie będzie Raia :D Chociaż... Zobaczycie! I zapewne już nie dodam nic przed Wielkanocą, więc chciałabym wam życzyć...
WESOŁEGO JAJKA! (Jakby co... Tekst z Toma i Jerrego :) )
Pozdrawiam cieplutko <3
~Suza